Nie no, jakaś tragedia, jak się wbiłam do tego wątku na początku roku to w ciągu miesiąca schudłam 4 kg bez wysiłku, więc wracam!
Mam ułożona dietę jeszcze z wtedy, całkiem miło mi na niej było, jedzenia więcej niż potrzebowałam. Także czas znowu do tego wrócić. Miałam iść w już w zeszłym tygodniu na zumbę, ale była w czwartek a to było boże ciało w tym tygodniu w ogóle jej nie było, wiec uderzam w poniedziałek. Od poniedzialku też z dietą, bo ten weekend ni choelry jej nie utrzymam.
Ważę 87 kg. Mam 162 cm wzrostu. Aż wstyd mi się przyznawać. Tocze się powoli, czuję się okropnie. Myślę, że po mnie nie widać tej słoniowej wagi, bo jestem raczej ubita, ale no czuję się strasznie. Chciałabym wazyć 62 kg, tak jak kiedyś, czułam się wtedy fajnie. Nie byłam szczupła, ale miałam cycki i nieduży brzuch. Więc baaaaardzo dużo przede mną. Chciałabym na rocznicę ślubu zobaczyć bliżej 7 niż 8 z przodu. Czyli mam trzy miesiące.