Ja mieszkałam 29 lat w bloku. Przez 25 z rodzicami na 56 m2, później wynajmowaliśmy kawalerkę 30m2 w której mieszkalismy przez pierwszy rok życia synka. Teraz od 3 lat mieszkamy w domu, choć to duże slowo w sumie, bo nasze mieszkanie to część budynku, mamy tutaj niecałe 55 m2 (pokój z aneksem, pokoik chłopców i sypialnia +łazienka i malutki przedpokój). No ale mimo, że nie jest to duża przestrzeń to mamy ogród, działka 1400 i z tego ogrodu cieszę się najbardziej. Dla dzieciaków to raj, Starszak może biegać, bawić się, a ja mogę w tym czasie być w domu. Mogę gotować obiad i być z nimi na ogrodzie. Mamy spokój, nikt za ścianą nie robi remontów, imprez nocnych, nikt nie czepia się, ze dzieci są za głośno, że goście siedzą za dlugo. Niby nic, ale impreza urodzinowa przy grillu to luksus dla mnie, nie martwię się gdzie pomieścić gości
grill, basen, leżak, własny plac zabaw dla dzieciaków, na wszystko jest miejsce. Mieszkamy jeszcze w mieście już na obrzeżach, to stara dzielnica domków. Niby miasto a jak na wsi, cisza spokój, ptaszki spiewają, zapach cudowny. W jedną stronę 15 min i mam CH, ale jednocześnie na tyle daleko, ze nie słychać samochodów, w drugą stronę 15 min i woda, park, plaża i mozliwość kąpieli, do trasy też nei mamy daleko wiec do rodziców szybko. AKurat położeniem jestem zachwycona, bo chyba lepiej trafić nei mogliśmy
Wynajmowaliśmy wcześniej na drugim krańcu miasta, też obrzeża, a zupełnie inny świat.
Oczywiście minusy też są. Praca w ogrodzie, potrzeba czasu na koszenie, podlewanie, sadzenie i dbanie o rośliny. AKurat tym u mnie zajmuje się mąż, wiec o tyle mam go "mniej" w domu
ale można miec mała działkę i sam trawnik. Zimą wiadomo odśnieżanie, latem czasem posprzątać te kostke
Ogrzewanie mamy gazowe, wiec tez nas nie interesuje dokladanie, nie ma problemów z wyjazdami itp. Tak jak dziewczyny napisąły przy domu jest ciągle coś do zrobienia, taka skarbonka, bo ciągle coś kupić, a nim się kupi wszystko to pierwsze wypadaloby wymienić
ale coś za coś.
Przyznaje, ze ja mieszkając w bloku nie czułam parcia na dom, ale mąz z domu, wiec on czuł się jak w klatce i nie wyobrażał sobie inaczej. Ja dostrzegłam zalety i nie chcialabym wrócić do bloku. Szczególnie w te upały
tutaj mam chłód i cien na ogrodzie, a jak mi potrzeba to mogę basen rozłozyć
ale najwazniejsze - dla dzieci ogród to raj.
Jedynie co było fajne w blokowisku to możliwośc kontaktu z innymi mami i dziećmi. Tak nie było z tym problemu. Tutaj jednak każdy siedzi na swoim podworku, mnie trochę brakuje tej mozliwości pogadania z kims z zewnatrz
no ale wiem, ze sa mamy które nie lubią tego.
Co do samochodu to tak samo jak wczesniej. Na zakupy i tak jezdziliśmy samochodem. Tylko, że my nie wynieśliśmy się za miasto. Szczerze? za miasto bym się nie wyniosła, własnie ze wzgledu na to "uwiązanie". Bo wtedy to w sumie do pelnoletnosci dzieciaków trzeba zadbac o ten ich dojazd do szkół, kina itp. No i sami do pracy taki kawał, to nie bardzo.