Mimezja, orzeszki to mój smak dzieciństwa
(Mówimy o takich robionych na specjalnej patelni?)
Z MM nie pomogę. Nie wiem, co trzeba by tam dodać, żeby nie było czuć
U mnie póki co wygląda to tak:
Sobota:
- rosół i kotlety devolay
Niedziela:
- na śniadanie żurek (chociaż u mnie w domu jadło się czerwony barszcz, ale nie jestem, niestety, mistrzynią barszczu, więc pójdę na łatwiznę),
- kolacja na ciepło - pieczona szynka
Poniedziałek:
- polędwica Wellington i puree ziemniaczane, dla chłopców polędwiczka wieprzowa
Z ciast planuję sernik (a jak nie dostanę twarogu, to będzie pascha) i mazurek kajmakowy. Chodzi za mną malinowa chmurka, ale to chyba będzie za dużo. Od siostry dostaniemy babkę marmurkową.
Będą też na pewno faszerowane jajka na ciepło i sałatka warstwowa z jajkami.