My może też zrobimy pierniczki, ale nie lubię, więc nie będzie pokusy:P pójdą na choinkę i upominki (młoda pewnie zje). Ja w święta zwykle jestem tak obżarta, że na ciasta i tak nie mam ochoty, więc o to się nie martwię (teściowa w ogóle często kupuje i to średniego sortu, od lat nawet nie tykam). Bardziej mnie martwią te wszystkie dania typu pierogi, uszka itp. ale też nie będę robić cyrku i pewnie coś tam skubnę. Obym sobie nie poluzowała tylko za bardzo
Misiaq, u mnie dwa tygodnie stało w okolicach 63,1 więc znam uczucie;) tak szczerze mówiąc to oczywiście jestem zachwycona, że coś leci, ale patrząc na to, jak odwróciłam na głowę całe moje żywienie, ile ćwiczę i jak bardzo się tym razem przykładam do tego chudnięcia, to mogłoby lecieć ciut lepiej:P