To jest nasza "zguba", bo zazwyczaj sobotni albo niedzielny obiad jemy "na mieście" a to jest ok 100-150 zł.Necia pisze: ↑06 cze 2019, 21:32Itzal szczerze? Wiem ze w weekendy chodzicie do restauracji itd. Gdybym ja miała tak robić, to bym zbankrutowała. Bo nie wiem jak w H, ale w Polsce przyjemności jak rodzinny obiad w restauracji kosztują bardzo dużo. Głupia pizza to koszt Ok. 70 zł (dwie pizze z dowozem), w lokalu bierzesz jeszcze napoje, Moze jakiś deser i rachunek 150 zł. Gdybym miała co weekend wydawać po 400 zł na mieście to bym Niezle utopiła.
Z jednej strony bardzo to lubię, z drugiej mam stałe myśli "tylko jedna pensja"
![Wink ;)](./images/smilies/icon/wink.gif)
![Laughing :lol:](./images/smilies/icon/lol.gif)
![Very Happy :D](./images/smilies/icon/biggrin.gif)
![Wink ;)](./images/smilies/icon/wink.gif)
![Wink ;)](./images/smilies/icon/wink.gif)
Do tego warzywa i owoce, które są koszmarne drogie.
Zjadamy dziennie 5-6 pomidorów, to jest ok kilograma czyli 9-10 zł, do tego codziennie 2 kg truskawek to jest też coś ok 20 zł.
Fasolka szparagowa po 25 zł za kg, 3 cebulki ze szczypiorkiem ok 6 zł.
Ja mam wrażenie, ze na bazarku zostawiam codziennie 30-40 zł
![Rolling Eyes :roll:](./images/smilies/icon/rolleyes.gif)
Miśka mam nadzieję, ze się nie obrazisz, ze zdradzam temat naszym prywatnych rozmów, ale właśnie doszłyśmy do takich wniosków, ze to co nas ratuje to branża w jakiej pracują nasi mężowie
![Wink ;)](./images/smilies/icon/wink.gif)
Gdyby mój mąż pracował np. tam gdzie ja teraz pracuje, nie mogłabym sobie pozwolić na wychowawczy albo mój wychowawczy oznaczałby "zaciskanie pasa".