Ile kosztuje życie...

Awatar użytkownika
Mimezja
Posty: 13498
Rejestracja: 27 maja 2017, 0:46

Re: Ile kosztuje życie...

Post autor: Mimezja » 09 cze 2019, 21:10

Lisbeth przepraszam nie chcialam żebyś to jakoś źle odebrała, bo absolutnie nie o to mi chodzilo. To takie moje widzimisie bo to ja mam jakies uprzedzenie i mowie tu o gotowych potrawach że mi poprostu nie smakuja. To może też wynikac ze sposobu przyrządzenia. Zamrazarkę mam wypchana po brzegi i czasem ciężko tam cokolwiek wcisnąć. Mięso potrafie kupić w wiekszej ilosci i poporcjowac na obiady, np. Kupuję 1.5kg stekowanego schabu i dzielę po 4 kotlety. Łopatkę zwykle mam pokrojoną w kostke do gulaszu lub zmieloną.

Awatar użytkownika
lisbeth87
Posty: 15825
Rejestracja: 26 maja 2017, 23:57

Re: Ile kosztuje życie...

Post autor: lisbeth87 » 09 cze 2019, 21:22

Mimezja nie odebrałam niczego źle, nie martw się.
Szczerze to się przyzwyczaiłam, że rozmówców dziwią mrożone surowe kotlety mielone czy gołąbki, ale już mrożony schabowy czy pierogi nie dziwią ;)
Co do mięsa w kostkę do gulaszu to też tak robię. Duże ułatwienie w późniejszym czasie.
Ja nie mam zamiaru nikogo do niczego przekonywać. Każdy ma swój system.
"Działanie pociąga za sobą koszty i ryzyko,
ale o wiele mniejsze niż te,
które wiąże się z wygodną biernością."

Julia 2.4.2017r.

Awatar użytkownika
meg
Posty: 14861
Rejestracja: 27 maja 2017, 10:02

Re: Ile kosztuje życie...

Post autor: meg » 09 cze 2019, 21:26

Ja też mrożę dania. Nie mam z tym problemu i nie widzę różnicy w smaku. Mąż też nie.

Wysłane z mojego BND-L21 przy użyciu Tapatalka

ObrazekObrazek
Obrazek Obrazek

Awatar użytkownika
Ruby
Posty: 21377
Rejestracja: 26 maja 2017, 23:45

Re: Ile kosztuje życie...

Post autor: Ruby » 09 cze 2019, 21:29

Ja mtoze tez raczej surowe... z gotowych dan to tylko pierogi, czasem golabki, czy krokiety, ale jakos srednio mi pozniej podchodza, wszystko jakies "wodniste" mi sie wydaje... a no i zupe krem z dyni tez moge zamrozic, to mi po odmrozeniu smakuje...
Warzywa w sumie rzadko mroze... no jak mam nadmiar to pomroze wloszczyzne czasem i czosnek tez zamroze, innych raczej nie chociaz mrozone warzywa czasem kupuje jak nie dostane np swiezego kalafiora...
Owoce mroze jakies truskawki, maliny itp...
Mięso tez mroze, bo jakos tak co drugi dzien do sklepu leciec specjalnie to niebardzo... wole miec ten komfort, ze zawsze moge wyciagnac i nie isc do sklepu...
Chleb tez mroze czasem, zwlaszcza jak kupie jakis bardzo ziarnisty, bo moj maz takiego nie jada, a ja bochenka na raz nie zjem...
20.07.2015 - 10tc :(
05.01.2018 - 8tc :(

18.08.2018 🩷
16.06.2021 🩵

Awatar użytkownika
Suerte
Posty: 7973
Rejestracja: 27 maja 2017, 11:29

Re: Ile kosztuje życie...

Post autor: Suerte » 09 cze 2019, 21:44

to ja mrożę wszystko gotowe: leczo, gołąbki, schabowe, mielone, karkówkę... smak taki sam jak dla mnie...

Awatar użytkownika
adu
Posty: 10156
Rejestracja: 27 maja 2017, 8:02

Re: Ile kosztuje życie...

Post autor: adu » 09 cze 2019, 21:53

U mnie to nie jest jakoś kwestia, że to nie smakuje czy coś.. to jakoś tak.. nie wiem, jakoś tego nie robię

Co do surowego mięsa to też mroze, ale podziwiam jak robicie wcześniej kotlety mielone i na surowo mrozicie, podziwiam, że wam się chce to robić tylko po to żeby zamrozić:) W pozytywnym znaczeniu, bo mi sie po prosru nie chce czegoś na zaś tak zaś robić:)
Obrazek

Awatar użytkownika
nuuutella
Posty: 10670
Rejestracja: 27 maja 2017, 6:29

Re: Ile kosztuje życie...

Post autor: nuuutella » 09 cze 2019, 21:59

Ja też lubię mieć coś na zaś w zamrażarce, rosół mrozilsn tylko dla K jak był malutki, ale w sumie faktycznie to dobra baza do sosu potem.

Zamrożone pierogi, gulasz czy kopytka często ratują mi obiad, owoce zawsze jakieś mam, żeby dac do jogurtu.
Ale mroze w sumie odkąd mamy dziecko:) wcześniej nie widziałam potrzeby

Awatar użytkownika
lisbeth87
Posty: 15825
Rejestracja: 26 maja 2017, 23:57

Re: Ile kosztuje życie...

Post autor: lisbeth87 » 09 cze 2019, 22:06

adu pisze:
09 cze 2019, 21:53
podziwiam, że wam się chce to robić tylko po to żeby zamrozić:)
mnie się nie chce za każdym razem rozkładać z maszynką i później ją myć dla czterech kotletów.
Mielonego mięsa nie kupuję, choć wiem, że w mięsnym mi zmielą szynkę.
Dlatego wolę zrobić raz a porządnie burdel w kuchni, a później tylko wyjąć potrzebną ilość kotletów i usmażyć.
My lubimy kotlety, więc wiem, że zjemy je w określonym czasie.
"Działanie pociąga za sobą koszty i ryzyko,
ale o wiele mniejsze niż te,
które wiąże się z wygodną biernością."

Julia 2.4.2017r.

Awatar użytkownika
adu
Posty: 10156
Rejestracja: 27 maja 2017, 8:02

Re: Ile kosztuje życie...

Post autor: adu » 09 cze 2019, 22:09

No to fakt, z tym sprzątaniem to się bajzel robi. Ja w sumie przez 3 lata nie robiłam nigdy mielonych, to też jakoś o tym nie myslalam :)
Obrazek

Awatar użytkownika
Sofii
Posty: 16479
Rejestracja: 27 maja 2017, 14:41

Re: Ile kosztuje życie...

Post autor: Sofii » 09 cze 2019, 23:04

Lisbeth, nie czuję, dlatego lubię sobie zamrozić surowe gołąbki i potem na świeżo ugotować
Bardzo lubię też mrozić już pokrojone mięso wlasnie na kotlety czy gulasz, zawsze to mniej roboty.
Z mielonego nie mrożę gotowych kotletów, ale gotowe porcje w zależności od tego ma co. Inną porcję mam na kotlety, inną na hamburgery, jeszcze inną na pulpeciki do zupy. Tak jak napisałaś, każdy ma swój system. Mi ten mrożony rosół ratuje nie raz tyłek, bo chodząc do pracy nie zawsze mam czas stać przy kuchni.

Awatar użytkownika
Ruby
Posty: 21377
Rejestracja: 26 maja 2017, 23:45

Re: Ile kosztuje życie...

Post autor: Ruby » 09 cze 2019, 23:10

U nas za 2 tygodnie 6 rocznica malzenstwa, a mielone zrobilam w tym czasie raz😂

Ale z tym rosolem musze kurcze sprobowac, bo faktycznie czesto wylewamy, ja jakims mega wiwlbicielem nie jestem, a faktycznie do sosow itp moglabym zuzyc...

Lisbeth, no ja sie nie dziwie w takiej sytuacji...
Ja tam sobie odrazu kaze zmielic...

Musze ale przemyslec sprawe mrozenia, bo tak naprawde jak dla mnie te z was, ktore mroza wygrywaja czas...
20.07.2015 - 10tc :(
05.01.2018 - 8tc :(

18.08.2018 🩷
16.06.2021 🩵

Miśka
Posty: 6517
Rejestracja: 27 maja 2017, 7:24

Re: Ile kosztuje życie...

Post autor: Miśka » 09 cze 2019, 23:15

Ja też zwykle mam coś zamrożonego do szybkiego odgrzania. Nie wszystko mi smakuje, ale gotowe surowe kotlety zawsze się sprawdzają. Moja mama ma dostęp do jakiegoś dobrego mięsa i zwykle jak od niej wracamy, to przywozimy pudełko gotowych schabowych albo mielonych ;) Pierogi, gulasz i gołąbki też są ok. A rosół to już w ogóle ratuje mi życie.

Jak mrozicie surowe gołąbki? W kapuście czy te bez zawijania? Nie rozlatują się później? Ja mrożę zawsze gotowe.
Obrazek
Obrazek

Awatar użytkownika
Mia89
Posty: 3157
Rejestracja: 27 maja 2017, 20:35

Re: Ile kosztuje życie...

Post autor: Mia89 » 09 cze 2019, 23:18

Ja też team mrożonkowy :) i nie wyobrażam sobie inaczej, skąd Wy macie czas robić za każdym razem obiad od nowa? :P

A w czym mrozicie rosół? Nie mogę znaleźć odpowiedniego sposobu. Wielkość kostek lodu jak dla mnie niewystarczająca, czasem mrożę w takich większych woreczkach, ale mam stres czy przed zamrożeniem mi nie wycieknie.

Miśka
Posty: 6517
Rejestracja: 27 maja 2017, 7:24

Re: Ile kosztuje życie...

Post autor: Miśka » 09 cze 2019, 23:19

Ja mrożę w pudełkach po 500 ml.
Obrazek
Obrazek

Awatar użytkownika
Itzal
Posty: 16955
Rejestracja: 27 maja 2017, 11:04

Re: Ile kosztuje życie...

Post autor: Itzal » 09 cze 2019, 23:40

Mia89 pisze:Ja też team mrożonkowy :) i nie wyobrażam sobie inaczej, skąd Wy macie czas robić za każdym razem obiad od nowa?

A w czym mrozicie rosół? Nie mogę znaleźć odpowiedniego sposobu. Wielkość kostek lodu jak dla mnie niewystarczająca, czasem mrożę w takich większych woreczkach, ale mam stres czy przed zamrożeniem mi nie wycieknie.
Mia, kwestia tego co kto robi na obiad i w czym robi
No i ja np nie lubie odmrazanego, probowalam mrozic, nawet przed urodzeniem A omrozilam pare obiadow ze niby beda na czarna godzine, i nie bylam w stanie tego zjesc, w czarna godzine szlam do baru na obiad....
My gotujemy tak ze nic nie zostaje na nastepny dzien bo tez nie lubimy dwa dni pod rzad to samo, przy takim systemie malo sie marnuje (smieci wynosze raz na tydzien, takie te obierkowo-jedzeniowe ). Kupilam lidlomixa - tam tylko wrzucam i prztykam guziczki najczesciej, nie musze stac bo nie przypali, wiec nawet jak zapomne ze cos tam nastawilam to jak przypomne sobie po 30 minutach to nie ma tragedii (a kiedys spalilam 4 patelnie w ciagu tygodnia ).
I jak np mam obiad robic dluzej niz 15min (mojej pracy przy nim) to odpadam, nie dla mnie takie dania.
ObrazekObrazek
Obrazek

ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 32 gości