Ja też zawsze chciałam mieć husky ale mieszkałam w mieszkaniu. Jak wróciłam do rodziców to nie myślałam o nowym psie bo mieliśmy dwa. Pekińczyka w domu i kundelka na dworzu. Niestety kundelek zdechł ze starości i dosłownie trzy dni po Kreciku przywieźliśmy Tekile. To była mega szybka akcja w piątek się dowiedzieliśmy, że jest Husky do oddania, że jak my jej nie weźmiemy to ona wyląduje w schronisku albo po prostu zostanie wywieziona do lasu

. Mama moja niebardzo chciała ją wziąć bo wiadomo jaka to rasa. Bała się że nie damy rady bo ona jest bardzo wymagająca ale jak opowiedziałam jej historię to bez dwóch zdań się zgodziła. No te pierwsze dni były bardzo ciężkie. Ona się wychowywała z dzieckiem więc tęskniła. W zasadzie to nam dwa razy uciekła. Z kojca na ulicę. Więc zainwestowaliśmy i kojec ma wysokość 3 metry

. Jak mój ojciec był zły jak to zakładał



. Na dworze strasznie piszczała w ogóle jak widziała nas to był jeden wielki płacz. Ja chciałam ją wziąć do domu ale mamy Pekinkę więc ona ciężko by miała się z nią "dogadać". No ale zdecydowaliśmy się że w styczniu Tekile wysterylizujemy i tydzieň po zabiegu musiała być w domu i tak oto już w tym domu została


. Nie żałuję jedyne co mogę żałować to to że przez tyle miesięcy była na dworzu i tak cierpiała bo chciała bardzo do nas. Ile razy tak było że ona biegała po podwórku my byliśmy w kuchni i skakała na parapet żeby tylko wyjść do niej. Co do biegania... Na początku z nią biegałam ale później nie miałam czasu. I od kiedy mamy te dwa nowe małe pieski to jest super. Tekila jest w swoim żywiole totalna torpeda

. Super się z nimi bawi w ogóle ma się z kim bawić więc już nie muszę z nią biegać bo się wybiega z maluchami

. Za żadne skarby świata już jej nie oddam. Jest piękna, cudowna, uparta, ale co najważniejsze kochana. Ile razy zadaje sobie pytanie jak ten idiota poprzedni właściciel mógł myśleć żeby zrobić jej krzywdę. Jak w ogóle można coś takiego myśleć.
Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk