-
Katherina
- Posty: 31072
- Rejestracja: 27 maja 2017, 12:15
Post
autor: Katherina » 27 gru 2018, 22:22
adu pisze: ↑27 gru 2018, 20:45
A jeśli chodzi o oszczędności, ile jest dla was totalnym minimum, żeby poczuć się bezpiecznie?
myślę, że co najmniej tyle, żebym przez pół roku mogła się spokojnie utrzymać z tychże oszczędności. Plus mieć rezerwę na niespodziewane wydatki (zdrowie np).
Jeśli chodzi o kwotę, to tak ok 40 tysięcy. Ale tu apetyt rośnie w miarę oszczędzania plus od kiedy jest M. Gdy miała pół roku to założyliśmy jej konto oszczędnościowe i tam wpłacam co miesiąc też.
-
lisbeth87
- Posty: 15999
- Rejestracja: 26 maja 2017, 23:57
Post
autor: lisbeth87 » 27 gru 2018, 22:28
malwinka89 pisze: ↑27 gru 2018, 20:18
Lisbeth87, nie mamy hebe, Ross dawał 3/4 etatu no i nocki u mnie odpadają
Szkoda
"Działanie pociąga za sobą koszty i ryzyko,
ale o wiele mniejsze niż te,
które wiąże się z wygodną biernością."
Julia 2.4.2017r.
-
efryna
- Administrator
- Posty: 10209
- Rejestracja: 26 maja 2017, 12:46
Post
autor: efryna » 27 gru 2018, 23:05
Mimezja sprostowałam kilka postów niżej, co miałam na myśli.
-
Mimezja
- Posty: 13498
- Rejestracja: 27 maja 2017, 0:46
Post
autor: Mimezja » 27 gru 2018, 23:31
efryna pisze:Mimezja sprostowałam kilka postów niżej, co miałam na myśli.
Jasne doczytałam wszystko tylko pożniej
Ja nie wiem ile mamy oszczednosci bo mąż jest zdania że jestem w stanie wydać wszystko i moze trochę to przejaskrawia to brak dostepu do 1 konta jest pewnego rodzaju komfortem i mniejszym pokuszeniem.
Ja też jestem utrzymanką męża. Moja aktualna praca przy zakresie wiedzy i ilości wykonywanych obowiazków jest kpiną i jestem tam nadal bo czekam na odchowanie dzieci bo skoro już jednego rodzica nie ma nieustannie w domu to obecna praca daje mi ten komfort że w kazdej chwili mogę być dla dzieci.
Wysłane z mojego LG-D855 przy użyciu Tapatalka
Ostatnio zmieniony 27 gru 2018, 23:31 przez
Mimezja, łącznie zmieniany 1 raz.
-
Katherina
- Posty: 31072
- Rejestracja: 27 maja 2017, 12:15
Post
autor: Katherina » 27 gru 2018, 23:33
U nas na odwrót, ja bardziej oszczędzam. Tzn mąż tak twierdzi i nie chce słuchać, ile mam na moim oszczędnościowym. Jest do niego upoważnieniony, więc mógłby, ale twierdzi, że nie chce.
-
KarLa
- Posty: 23145
- Rejestracja: 26 maja 2017, 23:48
Post
autor: KarLa » 27 gru 2018, 23:43
Co do oszczednosci to u mnie jest problem i nawet 6 cyfrowa kwota nie sprawia ze czuje sie bezpiecznie :p ale ja mam z tym problem, ciezko jest mi wydawac oszczednosci, zawsze boje sie ze kiedys zabraknie :p
-
lisbeth87
- Posty: 15999
- Rejestracja: 26 maja 2017, 23:57
Post
autor: lisbeth87 » 27 gru 2018, 23:48
U nas sytuacja finansowa się bardzo poprawiła, na tyle, że po drugim macierzyńskim mogę rozważyć wychowawczy.
Dlatego też mam problem ze zmianą pracy, bo nie chciałabym zarabiać najniższej krajowej.
"Działanie pociąga za sobą koszty i ryzyko,
ale o wiele mniejsze niż te,
które wiąże się z wygodną biernością."
Julia 2.4.2017r.
-
Itzal
- Posty: 16955
- Rejestracja: 27 maja 2017, 11:04
Post
autor: Itzal » 28 gru 2018, 6:40
nuuutella pisze:
W naszej sytuacji każdy cykl oszczędzania kończy się jakąś inwestycją. Odkąd tu mieszkamy wydaliśmy kilkadziesiąt tysięcy, ale traktujemy to raczej jako długoterminowe inwestycje. Mi zależy na tym, żeby mieć ładną kostkę koło domu, rośliny które cieszą oko itd A na przykład nie wydałabym raczej 20 tysiecy na wakacje -chyba, że już serio będę bogata

Ja mam odwrotnie, jakbym miala wybrac robimy no nie wiem, piekny podjazd a wypasione wakacje, wybiore wakacje Ale mnie nauczyla takiego myslenia smierc taty. Cale zycie pracowal zeby dom, zeby wokol domu itp, i kiedy nastal czas, ze w sumie juz nie musial pracowac i moglby sie cieszyc tym, na co zarobil, to zmarl. Przeresetowalo mi to calkowicie podejscie do zycia, bo tez kiedys chcialam pracowac, oszczedzac i dom budowac.
-
adu
- Posty: 10414
- Rejestracja: 27 maja 2017, 8:02
Post
autor: adu » 28 gru 2018, 7:20
A to ja lubię i mieć ladnie i wakacje
Dzięki dziewczyny za odpowiedzi, zawsze człowiek dowie się czegoś mądrego
-
candela
- Posty: 6072
- Rejestracja: 27 maja 2017, 7:47
Post
autor: candela » 28 gru 2018, 7:23
To my tak pół na pół. Lubimy wydać na wakacje ale też staramy się oszczędzać na przyszły dom. Średnio nam to wychodzi bo co zaoszczędzimy większą sumę to lądujemy na zero. Najbardziej nas zniszczyły te ciągłe przeprowadzki. One pożerają niesamowicie pieniądze. No i kupiliśmy samochód. używany, 9 letni a i tak się splukaliśmy

dlatego mi tak na pracy zależało.
Po rozmowie z mężem faktycznie rozważamy kupno działki gdzieś pod Warszawą. I albo zaczeniemy się budować po jakimś czasie albo ją sprzedamy. Zawsze to jakaś inwestycja.
-
adu
- Posty: 10414
- Rejestracja: 27 maja 2017, 8:02
Post
autor: adu » 28 gru 2018, 7:56
A ja ani srebra ani działek Ale chcemy kupić drugie mieszkanie w perspektywie kilku lat, żeby któreś z nich wynająć i zeby sami zarabialo na kredyt albo i na oba.
No i też nic nie dostaliśmy, ani nikt się nie dokładal do mieszkania. Wszystkie ewentualne inwestycje przed nami
-
Itzal
- Posty: 16955
- Rejestracja: 27 maja 2017, 11:04
Post
autor: Itzal » 28 gru 2018, 8:01
Adu my sie zastanawialismy rok temu nad mieszkaniem. Ale za gotowke kupowac nie chce, bo to co odlozone by poszlo i wyszlibysmy na 0, a na kredyt tez nam sie nie podoba. No i nie wiem, czy za pare lat te mieszkania nadal beda tyle warte ile obecnie? Nam sie wydaje ze duzo lepsza inwestycja jest zakup ziemi w dobrej lokalizacji. Ale w sumie moge sie mylic, bo patrze bardziej na rynek hiszpanski, gdzie sprzedac mieszkanie zarabiajac na nim (czy nawet bez zysku ale odzyskujac 90%wkladu) jest bardzo trudno.
-
adu
- Posty: 10414
- Rejestracja: 27 maja 2017, 8:02
Post
autor: adu » 28 gru 2018, 8:08
Itzal, tutaj z mieszkaniem jak patrzę to raczej się nie straci, raczej zyska bo ceny ida w gore, a działki w mojej okolicy maja ceny z kosmosu.
-
Itzal
- Posty: 16955
- Rejestracja: 27 maja 2017, 11:04
Post
autor: Itzal » 28 gru 2018, 8:13
Ja sie boje mieszkan, bo tu w H tez tak bylo, ze ceny szly w gore kosmicznie, a jakies 8 lat temu nastapilo zalamanie rynku i mieszkania za ktore ludzie placili np 220 tys euro nie chcialy pojsc za 150 tys.... My sie 10 lat temu przymierzalismy tutaj do kupna i dobrze ze jednak sie rozmyslilismy, bo teraz by nas kredyt zabijal. Owszem, buduje sie tu nowe mieszkania, sprzedaja sie, ale juz nie za taka kase, zeby na tym zarabiac. Najbardziej oplaca sie kupowac stare do remontu lub z tzw. proteccion publica, czyli dziura w ziemi. Troche ryzyko, ale duzo taniej (nawet o 40%) niz normalna rynkowa cena takiego mieszkania. Tyle ze te z proteccion publica nie mozna wynajac przez 5 lat od oddania do uzytku, a sprzedac mozna dopiero po 10 latach czy jakos tak.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 18 gości