
Obecnie ważę ok 72. Będzie dobrze, gdy zacznę się mieścić w spodnie kupione we wrześniu (68kg), a jak zrobią się lekko luźne (65) to będzie ideał. Ale podchodzę do tego z rozsądkiem i nawet to 67 (żeby był zapas na chwile obżarstwa) przyjmę z radością.
Byłam kiedyś na diecie beBio (jakaś tam odnoga Vitalii) i teraz staram się iść podobnym tropem. Cztery/pięć posiłków dziennie, bez słodyczy, pilnowanie picia wody. Dojrzewam do odkurzenia orbitreka, może uda się wykrzesać jakieś siły na niego.
Dzisiaj wieczorem zjadłam dwa ciastka kruche upieczone z resztek ciasta na szarlotkę i jest mi lepiej. Jutro zjem szarlotkę, a od poniedziałku znowu dyscyplina.