On kiedys byl chudy, 185 cm i 75kg,jak braliśmy ślub to dobił do 106kg,teraz jest schudniety, jakies 90kg,i wygląda ok, ale to dopoki jesteśmy w H. Wystarczy parę dni w Pl i spodnie przestają się dopinac.
Ja czegoś takiego nie mam i jak już pisalam, ja uważam że on jest zepsuty, że tak momentalnie tyje, on uważa, że zepsuta jestem ja.
Tylko ze ja poza ciążami nigdy nie byłam na diecie i kalorii nie licze nigdy, jem co zlapie. A on ciągle na dietach. Tzn teraz już znalazł swój złoty środek, tylko on się nijak ma do obiadków mamusiowych (bo tesciowa nie umie w warzywa, i niej gesty sos plus porcja miesa jak na 3 osoby to podstawa. Do tego ziemniaki obowiązkowo
I mój Maz je zdecydowanie mniej niż ja, może nie przez pół, ale tak o 1/3 mniej bankowo.
No nic, już się pogodziłam z tym, że po pobycie w Pl przez parę tygodni trzeba go odchudzać