Ile kosztuje życie...
Re: Ile kosztuje życie...
Mimezja sprostowałam kilka postów niżej, co miałam na myśli.
Re: Ile kosztuje życie...
Jasne doczytałam wszystko tylko pożniejefryna pisze:Mimezja sprostowałam kilka postów niżej, co miałam na myśli.
Ja nie wiem ile mamy oszczednosci bo mąż jest zdania że jestem w stanie wydać wszystko i moze trochę to przejaskrawia to brak dostepu do 1 konta jest pewnego rodzaju komfortem i mniejszym pokuszeniem.
Ja też jestem utrzymanką męża. Moja aktualna praca przy zakresie wiedzy i ilości wykonywanych obowiazków jest kpiną i jestem tam nadal bo czekam na odchowanie dzieci bo skoro już jednego rodzica nie ma nieustannie w domu to obecna praca daje mi ten komfort że w kazdej chwili mogę być dla dzieci.
Wysłane z mojego LG-D855 przy użyciu Tapatalka
Ostatnio zmieniony 27 gru 2018, 23:31 przez Mimezja, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: Ile kosztuje życie...
U nas na odwrót, ja bardziej oszczędzam. Tzn mąż tak twierdzi i nie chce słuchać, ile mam na moim oszczędnościowym. Jest do niego upoważnieniony, więc mógłby, ale twierdzi, że nie chce.
Re: Ile kosztuje życie...
Co do oszczednosci to u mnie jest problem i nawet 6 cyfrowa kwota nie sprawia ze czuje sie bezpiecznie :p ale ja mam z tym problem, ciezko jest mi wydawac oszczednosci, zawsze boje sie ze kiedys zabraknie :p
Re: Ile kosztuje życie...
U nas sytuacja finansowa się bardzo poprawiła, na tyle, że po drugim macierzyńskim mogę rozważyć wychowawczy.
Dlatego też mam problem ze zmianą pracy, bo nie chciałabym zarabiać najniższej krajowej.
Dlatego też mam problem ze zmianą pracy, bo nie chciałabym zarabiać najniższej krajowej.
"Działanie pociąga za sobą koszty i ryzyko,
ale o wiele mniejsze niż te,
które wiąże się z wygodną biernością."
Julia 2.4.2017r.
ale o wiele mniejsze niż te,
które wiąże się z wygodną biernością."
Julia 2.4.2017r.
Re: Ile kosztuje życie...
Ja mam odwrotnie, jakbym miala wybrac robimy no nie wiem, piekny podjazd a wypasione wakacje, wybiore wakacje Ale mnie nauczyla takiego myslenia smierc taty. Cale zycie pracowal zeby dom, zeby wokol domu itp, i kiedy nastal czas, ze w sumie juz nie musial pracowac i moglby sie cieszyc tym, na co zarobil, to zmarl. Przeresetowalo mi to calkowicie podejscie do zycia, bo tez kiedys chcialam pracowac, oszczedzac i dom budowac.nuuutella pisze:
W naszej sytuacji każdy cykl oszczędzania kończy się jakąś inwestycją. Odkąd tu mieszkamy wydaliśmy kilkadziesiąt tysięcy, ale traktujemy to raczej jako długoterminowe inwestycje. Mi zależy na tym, żeby mieć ładną kostkę koło domu, rośliny które cieszą oko itd A na przykład nie wydałabym raczej 20 tysiecy na wakacje -chyba, że już serio będę bogata
Re: Ile kosztuje życie...
A to ja lubię i mieć ladnie i wakacje
Dzięki dziewczyny za odpowiedzi, zawsze człowiek dowie się czegoś mądrego
Dzięki dziewczyny za odpowiedzi, zawsze człowiek dowie się czegoś mądrego
Re: Ile kosztuje życie...
To my tak pół na pół. Lubimy wydać na wakacje ale też staramy się oszczędzać na przyszły dom. Średnio nam to wychodzi bo co zaoszczędzimy większą sumę to lądujemy na zero. Najbardziej nas zniszczyły te ciągłe przeprowadzki. One pożerają niesamowicie pieniądze. No i kupiliśmy samochód. używany, 9 letni a i tak się splukaliśmy dlatego mi tak na pracy zależało.
Po rozmowie z mężem faktycznie rozważamy kupno działki gdzieś pod Warszawą. I albo zaczeniemy się budować po jakimś czasie albo ją sprzedamy. Zawsze to jakaś inwestycja.
Po rozmowie z mężem faktycznie rozważamy kupno działki gdzieś pod Warszawą. I albo zaczeniemy się budować po jakimś czasie albo ją sprzedamy. Zawsze to jakaś inwestycja.
Re: Ile kosztuje życie...
Candela, to jest mysl. My sie smiejemy, ze Maz ma emeryture w srebrze, a ja w dzialkach
Re: Ile kosztuje życie...
A ja ani srebra ani działek Ale chcemy kupić drugie mieszkanie w perspektywie kilku lat, żeby któreś z nich wynająć i zeby sami zarabialo na kredyt albo i na oba.
No i też nic nie dostaliśmy, ani nikt się nie dokładal do mieszkania. Wszystkie ewentualne inwestycje przed nami
No i też nic nie dostaliśmy, ani nikt się nie dokładal do mieszkania. Wszystkie ewentualne inwestycje przed nami
Re: Ile kosztuje życie...
Adu my sie zastanawialismy rok temu nad mieszkaniem. Ale za gotowke kupowac nie chce, bo to co odlozone by poszlo i wyszlibysmy na 0, a na kredyt tez nam sie nie podoba. No i nie wiem, czy za pare lat te mieszkania nadal beda tyle warte ile obecnie? Nam sie wydaje ze duzo lepsza inwestycja jest zakup ziemi w dobrej lokalizacji. Ale w sumie moge sie mylic, bo patrze bardziej na rynek hiszpanski, gdzie sprzedac mieszkanie zarabiajac na nim (czy nawet bez zysku ale odzyskujac 90%wkladu) jest bardzo trudno.
Re: Ile kosztuje życie...
Itzal, tutaj z mieszkaniem jak patrzę to raczej się nie straci, raczej zyska bo ceny ida w gore, a działki w mojej okolicy maja ceny z kosmosu.
Re: Ile kosztuje życie...
Ja sie boje mieszkan, bo tu w H tez tak bylo, ze ceny szly w gore kosmicznie, a jakies 8 lat temu nastapilo zalamanie rynku i mieszkania za ktore ludzie placili np 220 tys euro nie chcialy pojsc za 150 tys.... My sie 10 lat temu przymierzalismy tutaj do kupna i dobrze ze jednak sie rozmyslilismy, bo teraz by nas kredyt zabijal. Owszem, buduje sie tu nowe mieszkania, sprzedaja sie, ale juz nie za taka kase, zeby na tym zarabiac. Najbardziej oplaca sie kupowac stare do remontu lub z tzw. proteccion publica, czyli dziura w ziemi. Troche ryzyko, ale duzo taniej (nawet o 40%) niz normalna rynkowa cena takiego mieszkania. Tyle ze te z proteccion publica nie mozna wynajac przez 5 lat od oddania do uzytku, a sprzedac mozna dopiero po 10 latach czy jakos tak.
Re: Ile kosztuje życie...
To w Berlinie ceny nieruchomości są kosmiczne i nadal rosną. Musieliśmy wydać min 300000€ na stare, max 70m mieszkanie daleko od centrum. To samo z resztą jest z cenami wynajmu. 3 pokojowe mieszkanie to koszt ok 1200€/miesięcznie jeśli w ogóle uda ci się je wynająć bo na oglądanie przechodzi średnio setka osób.... zdjęcie przedstawia osoby zainteresowane jednym mieszkaniem....
Wysłane z mojego Redmi Note 5 przy użyciu Tapatalka
Wysłane z mojego Redmi Note 5 przy użyciu Tapatalka
Re: Ile kosztuje życie...
My to tak po rowno, inwestujemy i w dom i w przyjemności. Lubimy żeby było ładne, zadbane, ale na wakacje raz w roku tez staramy się jechać. Tam gdzie się da staramy się zaoszczędzić, ale nie kosztem np gorszej jakości czy to jedzenia, chemii, odzieży itd. Ale tez nie lubię płacić więcej kiedy nie jest to tego warte. Na pewno apetyt rosnie w miarę jedzenia i do dobrego się przyzwyczajamy. Jednak z z drugiej strony trudno żeby pracować na te kasę a później kisić ja w skarpecie ba bie wiadomo kiedy. Żyjemy teraz, kasę mamy teraz, za rok może być inaczej. Teraz mnie stac, wiec nie oszczędzamy np na żywności w sensie czytamy etykiety i wybieramy co lekarze, wiadomo zwykle duzo droższe. Nie będę oszczędzała na butach, foteliku czy czymś innym co wpływa ba zdrowie czy bezpieczeństwo. Ale juz szkoda mi kasy na ciuchy chłopakom, które wiem ze ponosi chwile. Np teraz duzo łatwiej mi kupić coś droższego starszemu bo i pochodzi długo w tym i Ew. Będzie miał tez Młodszy.
Z wakacjami tez już przemawia przez nas wygoda. Za granica Wybieramy hotel, raczej ten lepszy od 4,5* i z wyżywieniem bo ten tydzien w roku chcemy mieć pod nos i niech ktoś zrobi wszustko za nas. Będą tacy co powiedzą ze się poprzewracało ale będą tacy co wybiorą wyższy standard.
Generalnie moglibyśmy wydawać więcej, ale chyba blokuje nas fakt, ze jako dzieci nie mielismy tyle. Żyliśmy w innej rzeczywistości.
Z wakacjami tez już przemawia przez nas wygoda. Za granica Wybieramy hotel, raczej ten lepszy od 4,5* i z wyżywieniem bo ten tydzien w roku chcemy mieć pod nos i niech ktoś zrobi wszustko za nas. Będą tacy co powiedzą ze się poprzewracało ale będą tacy co wybiorą wyższy standard.
Generalnie moglibyśmy wydawać więcej, ale chyba blokuje nas fakt, ze jako dzieci nie mielismy tyle. Żyliśmy w innej rzeczywistości.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 17 gości