W soboty, przed weekendem żeby motywowało mnie to do niegrzeszenia w weekend (to czas kiedy wychodzimy z Mężem do CH albo on sobie dogadza pizzą, chipsami itd).
A w poniedziałek, żeby jak urodzi mi się głupia myśl żeby w weekend jednak podjeść, to świadomość ważenia w poniedziałek trzyma mnie w ryzach
Jednym słowem, weekendy są najtrudniejsze dla mnie.
Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk