Ja już moje zdanie tutaj wyrażałam wielokrotnie - zgodnie z moją wiedzą nie da się nie chudnąć, jak się jest na ujemnym bilansie kalorycznym, jednak doświadczenia z mojego życia (tak, wiem, że to żaden dowód) pokazują, że wcale nie jest to takie proste, jak na papierze
wiem też, że kiedyś dużo łatwiej mi było utrzymać wagę i chudnąć niż obecnie, a nie zgadzam się z zarzutem, że nie umiem sobie obliczyć zapotrzebowania bądź wyliczyć wartości energetycznej tego, co jem. Wiem też, że się ruszam dużo więcej niż jak miałam 20 lat i jestem też teraz dużo bardziej sprawna fizycznie. Widzę też osoby w moim najbliższym otoczeniu, które nie odmawiają sobie przyjemności, nie ćwiczą i mają dużo ładniejsze sylwetki. Nie umiem tego wyjaśnić.
Btw. żeby nie było, w tym momencie się nie użalam nad sobą, bo na pewno nie jestem tak skrupulatna jak Escherichia i wtopy jedzeniowe mi się zdarzają - uwielbiam wyjść czasem do restauracji, uwielbiam gotować fajne rzeczy, czy napić się czasem wina. No nie poświęcę się nigdy diecie na 100% bo takie życie mnie unieszczęśliwia